Tak wyglądał pierwszy Kościół parafii konieczkowskiej, jego fundatorami byli bracia Machowscy ówcześni właściciele Konieczkowej.
Początki parafii konieczkowsko - niebyleckiej sięgaj ą drugiej połowy XV wieku. W r. 1460 właściciele Konieczkowej, bracia rodzeni (fratres germanii) Marcisz, Mikołaj, Jan i Stanisław Machowscy ufundowali na terenie Konieczkowej kościół parafialny.
Nosił on wezwanie św. Marii Magdaleny i świętych biskupów - Stanisława Męczennika i Mikołaja Wyznawcy. Poświęcony został przez ks. Jana Domańskiego, oficjała breckiego. Rocznicę poświecenia obchodził w niedzielę po święcie narodzenia Najświętszej Marii Panny.
Powyższe informacje znajdują się w sprawozdaniach powizytacyjnych licznie zachowanych począwszy od roku 1595. Na podstawie tychże sprawozdań można odtworzyć wygląd kościoła i jego historię aż do XIX w. Była to budowla drewniana na solidnej podmurówce (in bonis fundamentis muratis - sprawozdanie z 1786r.). Udało się odnaleźć resztki fundamentów i na tej podstawie odtworzyć plan poziomy kościoła.
Była to świątynia jednonawowa, 20 łokci (12m) długa, 12 łokci (7,2m) szeroka, zakończona absydą w formie półośmioboku wpisanego w koło o średnicy 6 łokci (3,6m). Od frontu stała dzwonnica tak zaplanowana, że dolna
jej część stanowiła przedsionek. Do północnej ściany przylegała zakrystia około 6 łokci długa i 4 łokcie szeroka. Szczyt dachu kościelnego zdobiła wieżyczka z sygnaturką. Dach i ściany zewnętrzne pokryto gontem. Strop kościoła i zakrystii urozmaicały kasetony drewniane bez ozdób (tylko niektóre malowane), ściany bielono wapnem, a posadzkę ułożono z kamieni.
Światło wprowadzało do wnętrza osiem okien oprawionych w ołów - pięć od południa, trzy od północy. Wystrój wewnętrzny świątyni był bardzo skromny. Składały się nań trzy ołtarze,
Chrzcielnica,
Chrzcielnica kamienna z kościoła w Konieczkowej, przetrwała ponad 500lat. Obecnie znajduje się jako zabytek w obecnym kościele. |
Chrzcielnica kamienna z kościoła w Niebylcu, przetrwała ponad 200lat. Obecnie znajduje się jako zabytek w obecnym kościele.
Ambona, nad nią duży krzyż z wizerunkiem Pana Jezusa, chór z ośmiogłosowym organem, parę ławek i nie zawsze konfesjonał. Mensy ołtarzowe były wszystkie murowane, ale nie konsekrowane. Do odprawienia w nich Mszy św. używało się prefatyli. Zdarzało się, że czasem był tylko jeden w dobrym stanie, a wtedy stanowił dosłownie ołtarz przenośny, gdy się chciało na wszystkich ołtarzach celebrować. Nad mensami w nastawkach znajdowały się obrazy olejne. Sprawozdanie powizytacyjne z r. 1786 w wielkim ołtarzu wymienia obraz św. Marii Magdaleny już bardzo wyblakły, w bocznych - po stronie lekcji św. Stanisława biskupa i męczennika, - po stronie Ewangelii Ukrzyżowanie Jezusa.
We wnęce ołtarza głównego znajdowało się malowane tabernakulum opatrzone zamkiem. Kamienna chrzcielnica z naczyniem na wodę chrzcielną stała po prawej stronie nawy. Na uznanie wizytatora (r. 1595) zasłużył ówczesny proboszcz ks. Stanisław Srokowius (Sroka), którego staraniem został wykonany i sprawiony
Wielki Krzyż z wizerunkiem Pana Jezusa, znajdujący się nad amboną.
Obecnie to dzieło sztuki gotyckiej znajduje się w kościele parafialnym w Niebylcu. Kościół w Konieczkowej przetrwał ponad 350 lat. (1460 - 1823). W ciągu swego istnienia często miał dziury w dachu, zbutwiałe krokwie, odarte ściany, wybite okna. Ani jedno sprawozdanie powizytacyjne nie wyraża całkowitego zadowolenia ze stanu budowli. Jedną z przyczyn poważnego zniszczenia świątyni było w XVI wieku przejście właściciela Konieczkowej, Piotra Machowskiego, na kalwinizm.
W aktach powizytacyjnych dekanatu pilzneńskiego czytamy (r. 1595), że kościół w Konieczkowej był niegdyś zbezczeszczony, ale obecnie jest już przywrócony do stanu czystości. Sprawcą profanacji był Piotr Machowski, który kościół złupił, proboszcza wypędził i obsadził ministra. Stało się to około roku 1557, jak wynika z
Regestrum Contributionis. Stan ten trwał do śmierci kolatora, która nastąpiła przed rokiem 1584. W tym roku właścicielem jest już Stanisław, syn Piotra. Nowy kolator kościół oddał katolikom, ale o uposażenie (budynki gospodarcze, dziesięciny) musiał się pleban Srokowius (Sroka) upominać na drodze sądowej.
Sprawa dziesięciny dotyczyła również innych właścicieli ziemskich na terenie parafii, a nawet kmieci i mieszczan, którzy nie płacąc dziesięciny przez blisko trzydzieści lat, nie kwapili się do jej uiszczenia na rzecz kościoła.